4 miesiące temu, 2 dziewczyny skończyły ich pierwszą sesję na uczelni. Wróciły do domów i spakowały plecaki. Kilka dni później spotkały się w pociągu i wyruszyły we wspólną podróż. Podczas tygodniowego pobytu w Wiedniu wypiły litry kawy przy fontannie na Graben. Robiąc zdjęcia kolejnemu kubowi z kawą wpadły na pomysł założenia bloga o podróżach. Z Wiednia przywiozły gigabajty zdjęć, mózgi
wypełnione świeżymi obrazami wiedeńskiej rzeczywistości, niecodzienne
wspomnienia, w sam raz na szarą codzienność ich miasta. Nie chcąc, by
coś umknęło ich czasami nie najlepszej pamięci, postanowiły zrealizować swój pomysł o założeniu bloga.
Where is the church powstało pod wpływem podróży do Wiednia, ale
nie skończy się na tym, w planach mamy już następne wyjazdy i wędrówki z
plecakami.
Nazwa bloga wiąże się z komiczną wręcz sytuacją, której byłyśmy świadkami czekając na naszego drugiego hosta pod zabytkową fontanną na Graben na starym mieście. Mijał nas pewien turysta w
kapeluszu, z mapą w ręce. Cały czas rozglądał się na wszystkie strony i
gorączkowym tonem powtarzał: Where is the church? Where is te church?
Zapewne chodziło biedakowi o katedrę św. Stefana, która była tuż przed
nim.
Zastanawiałyśmy się dlaczego turysta z nosem w mapie nie jest w stanie
jej zauważyć chociaż góruje ona nad całym placem. No cóż, najciemniej
pod latarnią. Mam nadzieję, że nam żadne istotne, ani ciekawe, ani błahe
rzeczy nie umkną i znajdą swoje linijki na tym blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz